środa, 4 czerwca 2014

Rozdział 5

 Heja,hej. Myślę że wam się spodoba ;3 Pisane po części jeszcze z Luu. Proszę Was o przeczytanie chociaż końcówkę 4  rozdziału, ponieważ trochę go zmieniłam;) Nie przedłużając o to rodział;

(Eddie)
Udałem się do kuchni zrobić Pat "kakałko"... Ta to ma kaprysy. Kakao ok. 23 w nocy. No, ale cóż. Idąc tak, nagle wpadłem na jakąś dziewczynę. Wpadła na mnie z takim impetem, iż się przewróciliśmy. Leżąc na mnie zaczęła ględzić.
-Cześć Słodziaku, jestem Cashmeer (Tribut forever<33). Nowa tu i wolna. Co ty na to; ty, ja ... wspólny wieczór?Według mnie, idealnie do siebie pasu... -i nie dokończyła, bo przerwała jej ... Pat!
- Eddie!? Co tutaj się dzieję? Miałeś zrobić kakao, a nie bzykać się z jakąś blond dziwką!-wrzasnęła.
- Patricio to nie tak, ona tylko na mnie wpadła. Pat, czekaj!- krzyknąłem, gdy zaczęła się oddalać.- Złaź- zwróciłem się do tej Cashmeer i pobiegłem za moją dziewczyną.
Pobiegłem na dwór. Było strasznie zimno. Szukałem jej z jakieś pół godziny i kiedy chciałem wrócić do Anubisa, aby sprawdzić czy jej tam nie ma usłyszałem donośny krzyk.

(Patricia)

. Szłam wprost przed siebie. Zaszłam gdzieś daleko, w głąb lasu. Bałam się. Nagle między drzewami coś zaszeleściło. Odwróciłam się raptownie i zauważyłam mężczyznę w wieku mojego taty. Podchodził coraz bliżej.Gdy był już całkiem blisko mnie zaczęłam krzyczeć. Przyłożył mi rękę do buzi, a drugą zaczął obmacywać.Położył rękę na mojej pupie i przyciągnął bliżej siebie. Wyrywałam się ale to nic nie dało. Był silniejszy. Przełożył rękę na mój biust i zaczął obmacywać moje piersi.Uśmiechał się przy tym szeroko. Zaczął rozpinac moją bluzę. Zwinnym ruchem pozbył się jej. Potem była kolej na bluzkę.
Położył rękę na moich  nagich plecach . Był już przy zapięciu stanika gdy wrzasnęłam głośno, jedyne o czym cały czas myślałam;
- Eddie!!!
Zobaczyłam chłopaka biegnącego w naszą stronę. Mężczyzna jak najszybciej uciekł. Byłam cała roztrzęsiona i płakałam. Blondyn mocno mnie przytulił i podał bluzę.
- Spokojnie. Nic ci się nie stanie-powiedział łagodnym głosem.
- Eddie, boję się- chłopak pocałował mnie namiętnie.
- Nic ci się nie stanie przy mnie- powtórzył.
-Zostaw mnie. -szepnęłam cicho.
- Co jest Pat?- spytał zaniepokojony.
-Po prostu zostaw mnie i idź do tej nowej. - ominęłam go.
- Patricio- powiedział przyciągając mnie do siebie- Ona to nikt. Rozumiesz? NIKT! Tylko ty się dla mnie liczysz.-podniósł mój podbródek i delikatnie mnie pocałował- Tylko ty.
-Kłamca. - mruknęłam wyrywając się.
- Czemu tak uważasz?
-Nie leżałbyś pod nią jeśliby dla ciebie nic nie znaczyła...- powiedziałam ze smutkiem.
- Ględziła cały czas, a jak jej przerywałem, aby wstała nie reagowała.- oznajmił tłumaczącym tonem.
Prychnęłam.
- Pati, proszę. Nie bocz się tak i chodź do mnie- powiedział tym swoim uwodzicielskim tonem.
-Eh ... masz na mnie zły wpływ.- odparłam i się do niego mocno wtuliłam. W głebu duszy cały czas się trzęsłam i czułam nieswojo, lecz przy Eddiem odrazu mi się polepszyło.
- Dobra.Idziemy do domu. Powinnaś się położyć.
- Dobrze.
 Ruszyliśmy w stronę domu. Gdy już weszliśmy Eddie wziął mnie na ręce i zaniósł po schodach do góry. Nowej blondi już nie było.
- Larwa polazła. A ty mnie puść!- nakazałam- jak już wcześniej mówiłam jestem za ciężka, a szczególnie teraz po tej pepperoni.
- Pizze jedliśmy jakieś 4 godzin temu... I nie puszczę cię. Zaniosę do łóżka,a ty wkońcu pójdziesz spać.
-Edduś ...., a gdzie moje kakałko?- szepnęłam " słodziutkim głosikiem", gdy juz znaleźliśmy się w moim pokoju.
- Eh ... już idę je zrobić- oznajmił rozbawiony.
- Ok, to ja idę z tobą.
- Nie, ty masz spać- rozkazał zabawnym tonem, ale mi nie było do śmiechu...
- Eddie, nie zostanę tu sama.
- Przecież są dziewczyny.
- Ale ciebie nie będzie ... proszę, pozwól mi iść. Boję się, że on tu przyjdzie i ... - pojedyńcze łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
- Pati ... spokojnie. Chodź tu do mnie- przytulił mnie z całej siły- To chodź idziemy zrobić to "kakałko".
- Dobzie- odparłam i udaliśmy się do kuchni.
 Eddie wziął się za mleko, a ja za szukanie kakaa. W tej kuchni było wszystko... Jajka, budyń, wszelkie owoce, nawet te egzotyczne i wiele wiele więcej. Proszek znalazłam po jakiś 5 minutach, akurat gdy mleko było gotowe.
- Znalazłam!- oznajmiłam, i odwróciłam się z impetem do chłopaka, który aktualnie był bardzo blisko mnie, dlatego dostał paczką i został cały obsypany kakaem( nwm jak to się piszę xD).
- O ty!- krzyknął niezadowolony i zaczęła się walka na kakałko. Gdy zostało już mało, odparłam remis i wysypałam resztę do kubka. Wyszliśmy z kuchni cali sypkim pyle plus pyszne kakałko.
- Dziękuje- powiedziałam milutko.
- Za kakałko?
- Tak- uśmiechnęłam się i położyłam do łóżka.- Chcę mi się spać.
- To dobranoc skarbie- odparł blondyn podchodząc do mnie. Zapewne chciał mnie pocałować.
- Eddie, nie odchodź. Proszę ...
- Dobrze, już dobrze. Czekałem aż to powiesz. - oznajmił i zaczął się śmiać.
- Hahaha bardzo śmieszne. Dobra chodź tu . Idę spać. Dobranoc.
- Papa kochanie.- powiedział i mnie pocałował.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Hej, słońce. Śniadanie za 5 minut.- obudził mnie mój chłopak.
-Nigdzie nie idę. -zakryłam się kołdrą.On zaczął mnie gilgotać.
- Idziemy.
-Nie ma mowy. - wyjąkałam śmiejąc się-Spadaj!
- Eh.. no dobra. Myślałem, że będziesz chciała pokazać tej nowej, żeby się ode mnie odwaliła... ale ok. Leż sobie.
- To w takim wypadku już mogę się udać .... A ty wyjdź teraz bo muszę się przebrać.
- A nie mogę popatrzeć?
- Nie możesz- odparłam ze śmiechem- Zjeżdżaj!Eddie posłusznie wyszedł, a ja wyjęłam to ------> i ubrałam się po czym przyszedł Eddie i zeszliśmy na dół.

(Amber)

Obudziłam się o 6.00. Jak na mnie to trochę za późno , przecież zrobienie takiego makijażu TROCHĘ  trwa.  Popatrzyłam na Joy, która jeszcze słodko spała. Mój wzrok świdrował cały nasz pokój, aż nagle zatrzymał się na łóżku Pat. Leżała przykryta, a z nią ... Eddie!! Oo nowa para w Anubisie. Oby tylko nie przezwyciężyli mnie i Alfiego.  Od początku czułam, że są razem. Pewnie namówił ją do przyjazdu tutaj i nie chciał żeby to wyszło na jaw. Jak on mógł mi nie powiedzieć ?! Już ja sobie z nim porozmawiam. Ale dobra. Trzeba się ogarnąć bo nie zdążę !!!!
Poczłapałam do łazienki , by wykonac kilka porannych czynności.Gdy już byłam gotowa , poprawiłam jeszcze mundurek i zbiegłam po schodach na dół. W holu spotkałam Eddiego. Znakomita okazja by się go wypytać o jego stosunki z rudą.
- Hej, Eddie. Jak tam twoja dziewczyna?
- Jaka dziewczyna?- powiedział zszokowany.
-Jak mogłeś mi nie powiedzieć , że ty i Patricia.. Jesteście razem ?! No słucham. Gadaj.
- Em .. skąd o tym wiesz?
-Nie jestem taka głupia , jak ci się wydaje. - prychnęłam.
- Amber, nie myślę o tobie, że jesteś głupia. Tylko to jest trochę dziwne. My wczoraj zaczęliśmy chodzić a ty już o tym wiesz.
-Przede mną nic się nie ukryje... czekaj czekaj ... Jak to wczoraj?
- No od wczoraj ...Jak ty się o tym dowiedziałaś?
-Mówiłam ci.. Mam swoje sposoby. A poza tym spaliście razem w jednym łóżku... z nieznajomą tak się nie robi.
- No dobra,Amber. Tylko nikomu nie mów!-zastrzegł.
- Oki. O to się nie martw.- zapewniłam go i udałam się na dół do jadalni.A tam siedziała ta nowa ... już jej nie lubię. Zajęła moje miejsce! Nie daruję jej teraz tego... i jeszcze pokój. Teraz nie mogę być z Niną.
- Sory, ale ja tu siedzę, nowa.- powiedziałam ze złością ...
- Ah .. przepraszam.- odparła milutko.- Nie wiedziałam. Jestem Cashmeer, w skrócie Cary. A ty?
- Amber- powiedziałam nawet na nią nie patrząc i zajęłam moje miejsce. Ona, akurat usiadła na krześle Pat. Zostawię to już dla niej. Założę się, że jest w "byciu wrednym" o wiele lepsza ode mnie.

       
Więc tak, dzisiaj taki krótki, ale za to jtr, albo w piątek też bd ;) Ale NIE obiecuję... Z dedykacją dla tej dziewczyny, która napisała do mn na azgu <3 Bardzo Ci dziękuję. Gdyby nie Ty blog zostałby usunięty ;/ Dałaś mi radość i przywróciłaś wene ;** Kcc

/ Mrs. Hutcherson ^.^ ( bardzo szczęśliwa)

wtorek, 3 czerwca 2014

Witajcie wszyscy;**

 Na wstępie chciałybyśmy przeprosić,że przez tak długi czas nie dodawałyśmy rozdziałów.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Incredible :

Ym.. Wypadałoby wytłumaczyć brak rozdziałów , otóż ma wspólniczka ma dużo zajęć dodatkowych itd., a ja no chodzę do pierwszej gimnazjum i jak dla mnie jest mega ciężko. Ciag niekończących się prac klasowych i kartkówek. Bardzo zależy mi na ocenach,więc jest jak jest. Gdy już jedna z nas znajdzie czas na pisanie to druga nie może. Uważam , że nie ma to juz sensu.
Dlatego też odchodzę :)) Było mi bardzo miło , no ale cóż coś musi się skończyć,żeby zaczęło się coś nowego  :*
Bardzo was kocham :******
Pozdrawiam <3

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tak ... z tego wynika, że rozdziały albo bd raz na dwa tygodnie (lub żadziej) i pisane tylko przeze mn lub wogle ;-; Jak już wyżej wymieniono, mam zasrany charmonogram i za dużo tego wszystkiego ... Aczkolwiek ostatnio na azgu (taki fejm;33) napisałyście do mn, że chcecie rozdziały, a ja (niestety) przyrzekłam coś napisać;// Więc do jutra ;**

/ Luu i Mrs. Hutcherson (zmieniłam podpis .... jeśli kiedykolwiek go miałam o.O XD)

czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział 4



Z dedykacją dla Lukus Trololo xD "badania"

( Eddie)
- Jak to ... nie ma?- palnąłem jak głupek. Lecz Patricia potraktowała to jak normalne pytanie.
- Wtedy... jak mieli wypadek to ... zginęli na miejscu..., a Max ...- i więcej nie zdołała powiedzieć gdyż łzy na nowo zaczęły spływać po jej policzkach, z jeszcze większą siłą niż wcześniej. A najgorsze, że to przeze mnie. Po co zadawałem to pytanie?
- Pat, przepraszam. Nie powinienem zadawać pytań , na które odpowiedź jest oczywista.
 - Eddie, to nie przez ciebie. Zawsze byłam silną osobą, a ta szkoła zmieniła mnie. Mimo iż nie jestem tu długo moje życie diametralnie się zmieniło. A propos szkoły, idź na lekcje. Dam sobie rade. I tak dużo przeze mnie opuściłeś. Jeszcze cię wywalą...
- Nie wywalą mnie. Już dużo opuszczałem lekcji i nic. A teraz wolę  pocieszyć moją dziewczynę niż siedzieć na Angielskim.- oznajmiłem z uśmiechem, na co dostałem buziaka w policzek.- Może pojedziemy teraz do Maxa? I tak nie unikniemy kary od dyra i Victora za to wszystko, a tak będzie jeszcze większa i będzie więcej czasu na pobycie razem z dala od innych.
-Taa, kopiąc jakieś doły na kwiatki?- powiedziała z ironią w głosie, na szczęście już nie płakała.
- No wiesz, nie musimy kopać. Możemy robić coś innego...-stwierdziłem.
- A co niby?- albo udawała, albo na serio nie wiedziała. Postanowiłem jej pokazać.
- To.- zademonstrowałem pocałunek .
- To ja jestem chętna na taką kare- uśmiechnęła się. Miała taki śliczny uśmiech...-Nad czym tak myślisz?
- Nad tobą.
- Mianowicie?
- Masz przepiękny uśmiech.
- Dziękuje- Pat wtuliła się we mnie. Posiedzieliśmy tak chwile po czym wolnym spacerkiem ruszyliśmy w stronę szpitala. Na szczęście był niecały kilometr stąd.
- Eddie, jak nie chcesz nie musisz tam ze mną iść. Dam sobie radę.- odezwała się po długiej ciszy dziewczyna.
- Nie muszę, ale chcę. –uśmiechnąłem się do niej.
- No wiesz, tylko mówię. Nie każdy lubi przesiadywać w szpitalu...
Jeszcze chwilę prowadziliśmy dyskusję na ten temat, aż w końcu przyznała mi rację. Można powiedzieć że w idealnym momencie. Gdy weszliśmy do szpitala od razu pokierowaliśmy się do recepcji. Niska brunetka podała nam salę, w której leży brat Trixie. Gdy dotarliśmy na miejsce, pielęgniarka właśnie kończyła badania. Pat od razu rzuciła się na brata.
- Ej, mała! Bo mnie zmiażdżysz.-rzucił, śmiejąc się.-A to kto?-zaciekawił się, gdy już zdołał mnie zauważyć. Blondynka uznała, że wyniki są zadowalające i mijając mnie wyszła z pomieszczenia.
-Max, to jest Eddie- przedstawiła mnie. Podszedłem do łóżka i uścisnąłem jego dłoń.
- No Pati, szybko znajdujesz przyjaciół- stwierdził, a mój wzrok zatrzymał się na Patrici. Wybuchnęliśmy gwałtownym śmiechem. -Co ja takiego powiedziałem? -zapytał zdezorientowany chłopak.
- Haha nic takiego, tyle że ten blondyn to nie mój przyjaciel.- wydusiła przez śmiech Patricia.
- A kto? Nie widzę żeby ktoś inny tu przyszedł, a jeśli chciał przyjść tutaj z tobą musi mu na tobie zależeć...
-Tak, zależy mi na niej- przyznałem.
-Dobra, już nic nie kumam ... To co, kto to jest?- zapytał oszołomiony.
-Max, przedstawiam ci Eddiego, mojego chłopaka.- Szczena opadła mu z wrażenia. Na co my zareagowaliśmy kolejnym gwałtownym wybuchem śmiechu.
-Dobrana z was para. A ja znowu miałem racje. Wisisz mi czekoladę Pati.- uśmiechnął się zwycięsko.
- Ech ... no dobra jaką chcesz?- zgodziła się zrezygnowana.
- Z oreo. Najdroższa jaka może być. – zaśmiał się.
-Jak już jesteśmy w temacie czekolady... głodny jestem a wy? Przyniosę coś do jedzenia.- zaproponowałem.
-Jak coś tutaj znajdziesz to ja też poproszę- odparła Pat.
-OK, to będę za 15 min. Pa- pożegnałem się po czym zniknąłem za framugą drzwi.

(Patricia)
-Kochasz go? – usłyszałam gdy tylko Eddie wyszedł.
Mój wzrok pokierował się na Max’a.
-Mimo iż nie znam go długo to tak. – przyznałam.
-Cieszę się , że znalazłaś sobie kogoś , kto się tobą zaopiekuje, mała. –odparł zadowolony.
-Wiesz , że do tej samej szkoły chodzą Joy , Fabs i Jerry? –zmieniłam temat. Chłopak był wyraźnie zdziwiony tym co przed chwilą usłyszał.
-To świetnie . Pomogą Ci się bardziej zaklimatyzować. –stwierdził.
-Lepiej opowiadaj jak się czujesz . – zażądałam.
-W sumie to dobrze. Pomyślałem , że może w ferie pojedziemy gdzieś w trójkę ? Ty , ja , Eddie. Chciałbym bardziej go poznać. – zaproponował.
-Czemu nie . –zgodziłam się.
Jeszcze chwilę rozmawialiśmy na różne tematy. Przerwaliśmy dopiero gdy zjawił się blondyn.
Stwierdziliśmy, że w pierwszy tydzień ferii wybierzemy się razem w góry. Gdy dochodziła 17 wyszliśmy ze szpitala.
-Zapraszam panią na pizzę. –odrzekł  blondyn, po czym wyciągnął do mnie rękę, którą od razu chwyciłam.
Poszliśmy do pobliskiej restauracji. Kelner pokazał nam miejsce i podał menu.
-Ale mają ceny ... Eddie może pójdziemy gdzieś indziej?
-Wiesz stać mnie jeszcze na to, by postawić swojej dziewczynie porządną pizzę. Zostajemy. -oznajmił.
- No, ale miałbyś już dwie w innej knajpie...
-Ja stawiam . Nie przejmuj się kosztami.
- Taa, nie chce być pustą dziewczyną i na ciągać cię na wszystko.
-Nie na ciągasz mnie. Proszę zamów coś.
- Oj, no dobra ... to poproszę pepperoni i cole ( Łucja jak to się pisze? hahah ) ( Nie fiem..xxdd)- Złożyłam zamówienie. Eddie również to zrobił , a po chwili zajadaliśmy się posiłkiem.
- Jedziemy z Maxem w góry, a potem co? Ferie już za dwa tygodnie, co będziesz chciała robić?- zapytał blondyn.
-Nie wiem. - przyznałam.  -A ty na co masz ochotę?
- Może pojedziemy do mnie?Chata przez drugi tydzień będzie częściej wolna niż zawsze, bo siostra idzie na pół-kolonie czy coś,  mama do późna pracuje, więc byśmy mieli luz i prywatność.- Podobała mi się ta propozycja.
-Jasne . -uśmiechnęłam się.
-Pizza mi się skończyła ...- Powiedział ze smutkiem w głosie Eddie.
- Już? Ja mam jeszcze połowę, chcesz trochę?
-Ty powinnaś ją zjeść. Jesteś zbyt chuda, skarbie.
- Taa, jestem gruba i to jak. Lepiej mnie nie podnoś jakbyś miał taki zamiar, bo mi jeszcze się zepsujesz.
-Nawet tak nie żartuj. Ale wiesz po naszym ślubie, będę Cię na rękach nosił już zawsze.
- Po ślubie powiadasz? A gdzie pierścionek?
-Już niedługo Ci go wręczę.
- Żartujesz.- przyznałam.
-Wcale, że nie. -zaprzeczył szybko.
- Już to widzę... A co na to twoja mama? Znajomi? Pewnie będą przekonani, że jestem w ciąży i tylko dlatego się pobieramy.
-Jeśli chcesz to możemy mieć dziecko w każdym momencie.
- Eddie ...
-No co? Chciałbym miec synka.
- Masz niecałe 17 lat. Ludzie będą gadać, a rodzina? Moja znienawidzi ciebie, a twoja mnie.
-Dobrze już dobrze. -mruknął.
- No nie bądź zły. Taka prawda.
-Wracamy do domu ? - zapytał, gdy kończyłam jeść pizzę .
- Ok, gniewasz się?
-Nie.
-Przecież widzę ...
-Chodźmy już.-poprosił wymijająco i wyszedł na dwór niestety zaczęło mocno padać gdy byliśmy w restauracji.
- Eddie, stój!- powiedziałam i zatrzymałam go.Chłopak uniósł jedną brew ku górze.
-Co jest?
- Nie jestem ślepa. Jesteś zły...
-Nie jestem.
- Taa, a ja jestem wróżką- powiedziałam z ironią w głosie.
-Eh... O co miałbym być zły ?
- Zbytnio to nie wiem ... może, że się nie zgodziłam na ślub i dziecko.
-Kiedyś się zgodzisz prawda? - stwierdził , a raczej zapytał.
- Oczywiście, że tak.-odpowiedziałam, uśmiechając się delikatnie. Chłopak zdjął swoją bluzę i założył mi ją na ramiona.
-Pośpieszmy się.-zgodziłam się i poszliśmy szybkim tempem. Gdy byliśmy blisko Anubisa, zatrzymałam chłopaka i spytałam.
- Eddie, wiem że to głupie ale spełnisz moje marzenie?
-Jakie kochanie? - zapytał.
- Żałosne ... pocałunek w deszczu.
-Przestań. To słodkie. - uśmiechnął się uwodzicielsko po czym przyciągnął mnie do siebie i czule pocałował- I co? Podobało się?
- Bardzo-przyznałam.
- Chcesz jeszcze?
-Ehem-  powiedziałam po czym znowu mnie pocałował.Ten pocałunek był o wiele dłuższy od poprzedniego. Gdy już oderwaliśmy się od siebie chłopak szeroko się uśmiechnął.
- Kocham cię, Patricio.
-Ja Ciebie bardziej.
- A nie bo ja.
- Masz na to jakieś dowody? - zszokowałam go. Zaśmiałam się .
-Czyli , że nie masz. -dodałam.
- Mam.
-Jakie ? -zapytałam zaciekawiona.
- To ja pierwszy wyznałem to, że cię kocham.
-Phi. To się nie liczy.
- Dlaczego? I to ja cię częściej całuje.
-To nie znaczy, że bardziej mnie kochasz. To ja się w tobie pierwsza zakochałam.
- A nie bo ja.
-Wcale , że nie ! -krzyknęłam , ciągnąc go za rękę w stronę domu.
- Ała, boli. Nie tak mocno.
-Mięczak.- Powiedziałam i zaczęłam się śmiać. 
-Ja mięczak? -prychnął. 
- No tak, jak cię to boli.
-Żartowałem przecież, ale masz mocny uścisk. - tłumaczył się.
- Się wie- przyznałam i weszliśmy do domu.
-Godzina 10 wybiła już dawno temu, gdzieście się włóczyli ! - usłyszałam , ostry głos Victora, który pojawił się przed nami.- I wagary, oraz ... co to miało byc na przerwie przy szafkach? Natychmiastowe wytłumaczenia, panie Miller.
-Wyluzuj Vic. - zaśmiał się chłopak .
- Ja ci wyluzuje, gdzie byliście ?!-krzyknął tak, że chyba cały Anubis się zatrząsł.
-W szpitalu. Też powinieneś odwiedzić to miejsce. Tyle, że  psychiatryk. - odparł Eddie. Victor się zamachnął ale w ostatniej chwili Eddie zrobił unik.
-Oj Vic, Vic dobranoc stary.
- Stój, tak się nie dogadamy, Williamson?- zatkało mnie. Naszczęście Eddie to zauwarzył.
Objął mnie ramieniem.
-O co chodzi Victorze?- zapytał chłopak.
- Dobra, odpuszczę wam kare i kozę ale macie szpiegować Ninę.
-Po co?- spytał Eddie.
- Która to Nina?- szepnęłam do blondyna.
-Dziewczyna Fabiana. Amerykanka. Przy najbliżej okazji ci ją pokaże.-wyszeptał.
-Nie wasz interes. Po prostu macie to zrobić i tyle. -warknął zdenerwowany.Spojrzeliśmy na siebie z Eddiem.
-Wolimy karę.-powiedział mój chłopak. Też byłam za tym.
-Ja nie pytam się o wasze zdanie. Macie to zrobić , bo inaczej źle się to dla was skończy. - zagroził.
- Nie masz prawa, Victorze. Uczeń dostaje kare, a nie śledzi przyjaciół.
-Pożałujesz tego. -dozorca zbliżył się do chłopaka.
-Zgadzamy się, tylko zostaw go w spokoju. - wyszeptałam szybko.
- Patricio, nie. Co taki staruch mi zrobi?
-Eddie proszę.
- Słuchaj dziewczyny. Mam czarny pas karate. (haha odbija mi Luu) ( Hhahahahh <3)
-Bo ci uwierzę. -prychnął Amerykanin. Vic próbował podnieść nogę ale mu nie wyszło i z wielkim hukiem upadł na ziemie. No, a my w śmiech.
-CO TUTAJ SIĘ DZIEJE !? - usłyszeliśmy krzyk Trudy , która właśnie wparowała do holu. W ręku trzymała patelnię i przybrała bojową postawę .
- Victor pokazuje nam jak z łatwością się przewalić- odpowiada Eddie.
-Och Victorze. -Trudy natychmiast chciała pomóc mu wstać , ale tak wywijał rękami , że wylądowała na nim.
- Pat, rób słit focie- Wyciągnęłam telefon i zrobiłam zdj.- Ok, to pa Vicuś i Trudy my idziemy spać.
-Ah, kochanie zapomniałbym. - blondyn pocałował mnie delikatnie w usta po czym pokierował się w stronę swojego pokoju. Ja natomiast zwinnie ominęłam nową parkę i poszłam do siebie. Joy już naszczęście spała. A to kto? Amber? Też była u nas i również zasnęła. Jutro się dowiem. Nie chciało mi się spać więc przebrałam się tylko w suche rzeczy i usiadłam przed kompem. Po chwili mój telefon zaczął wibrować i dostałam sms od Eddiego " Tęsknie <3 przyjdziesz? "
Uśmiechnęłam się po czym jak najciszej wymknęłam się z pokoju. Nie pukając weszłam do pokoju Amerykanina.
-Cześć, Alfie śpi?-spytałam wchodząc.
-Jak zabity.
Spojrzałam na ciemnoskórego , by upewnić się , że na pewno śpi.
-Nie wierzysz mi?
-Wierzę , ale mógł się obudzić jak wchodziłam. - wyszeptałam podchodząc do komody blondyna. Stało na nim jakieś zdjęcie.
-Kto to?-zapytałam, zerkając na niego.
-Ja z moją siostrą.-wyjaśnił.
- Słodka.
-Taa, demon wcielony.
-Czemu tak sądzisz?
-Po prostu. Zawsze coś zbroiła. -zaśmiał się .
- Hah, podasz jakieś przykłady?
-Raz "przez przypadek" weszła na dach no i trochę go zdemolowała. -westchnął , uśmiechając się.
- Na dach? Taki na górze domu?
-Tak Pat, taki na górze domu. - zaśmiał się po czym podszedł do mnie.
- Nie za blisko jak na rozmowę?
-Nie musimy rozmawiać. -blondyn położył swój podbródek na moim ramieniu.
- A co mamy robić?-spytałam podpuszczając go.
-Nie udawaj kochanie.
-Ależ wcale nie udaje. Powiedz mi ... lub pokaż.
Eddie zaśmiał się po czym delikatnie pocałował w policzek.
- Tylko tutaj?
-Nie tylko. -tym razem jego ciepłe wargi musnęły moje ramię i szyję.
- Czy zmierzamy do tego o czym mysle?
- Chciałbym, ale Alfie ...
- Co z nim?
- Jest tutaj.- Zamyślił się przez chwile-Wywalę go przez okno. -zaśmiał się przestając mnie całowac.
- Dobry plan, tyle że nie wiem czy będzie zadowolony.
-Olać Alfiego!- prawie , że  krzyknął.
- Eddie, do kogo mówisz?- zapytał zaspany chłopak, którego niestety obudziliśmy, lecz na razie nie otwierał oczu.
-Emm ... ale co? Nikogo tu nie ma- zaczął się tłumaczyć blondyn.
- Aa... to moooże mi się przyśni..-i nie dokończył bo zaczoł ziewać.
- Stary, idź spać. Ja też się zaraz kładę.
-Ok, branoc.
- Pa- odpowiedział Eddie. Chwile odczekaliśmy i powróciliśmy do naszej rozmowy.
- Wywalamy?- spytał.
-Przestań . - zaśmiałam się jak najciszej.
- No co? Przecież chcesz- też się zaśmiał.
-A kto ci tak powiedział?
-Nikt nie musiał mi mówic.
- A to niby dlaczego?- ciągnęłam temat.
-Ah kochanie. Nie męcz już. - jęknął.
- Nie męcze, jak chcesz mogę sobie iść- powiedziałam powoli odsuwając się od niego.
-Nie . Oczywiście , że nie.-powiedział i przyciągnął mnie do siebie.- Chodź tu i nie męcz.- zaśmiał się.
-Głupek.- powiedziałam ze śmiechem i położyłam się na jego łóżku- Ej, masz wygodniejsze łóżko ode mnie. To nie fair.- powiedziałam udając obrażoną.Blondyn zaśmiał się.
-Możesz spac ze mną. - rzucił mi jeden ze swoim uwodzicielskich uśmiechów.
- Jestem ciekawa co na to Alfie, no i nasz Vicuś.- spytałam bardzo ciekawa odpowiedzi chłopaka.
-Alfie to nie problem , a Vic się nie dowie.
- A skąd ta pewność?
-Uwierz mi kochanie.
- No, ale dlaczego tak sądzisz? Alfie mnie nie zna, a Victor będze czujny.- drążyłam temat.
-Spokojnie. Nie znasz Alfiego. Jest w porządku. A Victor... nim się nie martw. On to nie problem.
- Nie wcale ... tylko nie chcący chciał cię pobić. Nie rozumiesz, że nie chce cię narażać? Już od Sweeta i Victora oberwałeś... Może już lepiej pójdę do siebie, będziesz miał kłopoty.
-Przestań. -mruknął niezadowolony.
- Co mam przestać? Martwić się o ciebie? Mówić? Żyć?-zaczęłam zadawac pytania. Chłopak uciszył mnie pocałunkiem.
- Mówić, że chcesz sobie pójść. Bo to nie prawda.- powiedział.
- No może ... -odparłam słodkim głosikiem.
- Właśnie.
-Edduś. Kochany mój. - uwiesiłam się na jego szyi. .
- Czego chcesz?
- Kakałka- powiedziałam i zrobiłam "słodkie oczka"
-Eh ... no dobra. Zaraz wrócę ... Tylko nie uciekaj!- odparł zrezygnowany i wyszedł. Sięgnęłam po jego zdjęcie z siostrą. Wogle nie są podobni. Kate ma brązowe oczy i kasztanowe, kręcone włosy. Przyglądając się obrazkowi, nagle usłyszłam jakiś huk... jakby ktoś spadł. Od razu ruszyłam w stronę kuchni.


 Elołłł  .  No i udało nam się dokończyc rozdział . Za wszelkie błędy przepraszamy !
  Mam nadzieję , że wam się podoba :) Hah no to przez brak weny ... ale już jest ;) No i komentujcie, i ANONIMÓW BEZ PODPISANIA NIE ZALICZAM A NAWET MG USUNĄĆ ! haha powiało grozą ... Więc to na tyle
        Do napisania 
                                                                                                                                          / Klaudiss i Luu
Takie tam nudy w szkole XD

                                            / Klaudis

poniedziałek, 3 lutego 2014

... nwm jaki tytuł hah

 Więc tak prosiłam, ale nic to nie dało :( Więc teraz :


Anonimowych komentarzy nie zaliczam, jeśli są bez podpisu !!!

Wystarczy nawet ( w moim przypadku) /K. bo czesem myśle że te komy dodaje tylko jedna osoba ale chyba tak nie jest, co ? i powtarzam pytanie bo jest ważne !

Czy mg zmienić wygląd postaci?

Proszę o odpowiedź bo jeśli nie dostane, nie będzie zakładki bohaterowie... :c
 To na tyle dziś rozdzialik tylko musimy go dokończyć ;)
A i moje gg: 49579755
                                                                                                                        / Klaudis

PS Koffam go <33

niedziela, 2 lutego 2014

                       WELCOME !

Tutaj Łucja.
Znacie mnie zapewne z bloga : >Klik< .
Za prośbą Klaudii będę jej pomagała tutaj głównie pod względem edytorskim  - czyli będę poprawiać jakieś błędy itd. ,ale nie tylko. Będę jej również pomagać w pisaniu :)
Mam nadzieję , że mnie polubicie i dogadamy się jakoś.
Jeśli chcielibyście się o mnie czegoś dowiedzieć, o coś zapytać lub po prostu wam się nudzi to piszcie : D
GG - 48404373

Będę się podpisywać  zazwyczaj Luu : *****
     
         Do na pisanka :)

Szablonik ^.^

Hejo hej !!!
 Śliczny, nie ? szablonik <33 i nagłówek ;3 dzięki Mia♥ I rozdzialik niedługo dodam haha to na tyle haha papa mam niezły humarek