sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 1

Ej! Sorka że dopiero teraz , ale jak mówiłam, w czwartek miałam dyskotekę, a w piątek przyszła do mnie kumpela. Dziękuję za te 5 komów (nie licząc moich) pod poprzednim rozdziałem. Ci co też moją bloga i piszą opowiadania wiedzą ile to dla mnie znaczy. Dobra nie będę już przedłużać, a i jeszcze coś opowiadania dzieją się gdzieś tak w listopadzie ...


(Patricia)
..., a w nich zobaczyłam mojego kochanego Jeroma. Stał odwrócony. Krzyczał ,że już otworzył.
-Dzień Dobry.-Udawałam starego dziada-Inspekcja. Czy ta peruka jest jeszcze gdzieś dostępna?-Chłopak dopiero teraz się odwrócił.
-Nie wierze! Trixie, to ty?-Ten jak zwykle głupie pytania zadaje...
-Będziesz tu stał jak głupek i zadawał beznadziejne pytania, czy przytulisz swoją przyjaciółkę ?
-No już, już...-Jak mu kazałam tak zrobił.
-Joy, Jerome przytula się z jakąś nową dziewczyną !!!! -Zaczął krzyczec na cały dom ciemno skóry chłopak po czym  poszedł wgłąb jakiegoś korytarza. Zgaduje ,że do swojego pokoju.
-Co???!!!- Joy wpadła do holu  jak oparzona.-Nie wierze,Pat !!!
-Taak !!!-Podbiegła i mnie przytuliła.
-Matko, jak ja się ciesze że wywalili mnie z tamtej szkoły.
-Znowu...-Powiedzieli równo.
-Haha, no czasami w życiu tak bywa. Lepiej powiedzcie mi, czy tutaj również jest nasz kujonek.
-Ej Pat, wszystko słyszałem. FOCH !-Przybył Fabs.
-No nie obrażaj się chodź tu i przywitaj się ze starą kumpelą.-Powiedziałam rozkazującym tonem.
-Stęskniliśmy się za tobą.
-Ja za wami też. Gdy wyjechaliście miałam straszny problem.-przyznałam.
-Jaki?-Zaciekawiła się Joy.
-Naprawdę muszę wam o tym mówić?
-Tak.-odpowiedzieli chórem.
-No to chodźcie usiądziemy gdzieś. Jest tu salon ?
- Oczywiście że jest.-Powiedział Jerome i zaprowadził mnie do dużego pokoju, w którym również znajdowała się jadalnia. Usiedliśmy na kanapie i zaczęłam im wszystko opowiadać.
-Gdy wyjechaliście, Max dostał się na studia do Nowego Jorku, a ja ...
-Co ty ?
-Ja ... wpadłam w toksyczny związek.
-Z ... ?-Zapytał się Fabian.
-Bradem.
-Z nim? Patricio, przecież wiedziałaś jaki on jest.-odparła zrezygnowana brunetka. Jej głos był przepełniony troską.
-No ale ja byłam głupia. Potrzebowałam z kimś porozmawiać. Was nie było, nie było Maxa, a Piper wiecie jakie z nią miałam stosunki.
-Miałaś ?
-Tak ,to ona mi pomogła. Brad cały czas chciał być przy mnie. Nie mogłam nawet czasem do domu wrócić , bo kazał mi siedzieć u siebie. To było okropne.-Nim się zorientowałam z moich oczu zaczęły spływać łzy. Kurde, jestem taka twarda,a dzisiaj już drugi raz ryczę.-Sorry.Nie chcę płakać. Było minęło. Nie mówmy już o tym, ok ?
-Dobra.-Powiedzieli po czym zaczęli mnie dusić swoim przytulaskiem.
-Mieszkamy tylko w czwórkę, plus ten chłopak z ciastkiem?
-Emm chodzi ci o Alfiego, tak?
-Nie wiem.Nie znam jego imienia.
-Nie-Zaprzeczyła Joy-Mieszka tu jeszcze Amber, Nina, Mara, Mick, Alfie, o którym już wiesz no i Eddie.-zaczęła wyliczać.
-Aha, a ja będę w pokoju z tobą prawda ?
-Coś wykombinujemy. Aktualnie mieszkam z Marą, a u nas są tylko dwa łóżka. Za to u Amber i Niny są trzy.
-Ale ja chce z tobą-Zrobiłam minę przybitego szczeniaczka.
-No dobra, pogadam z Marą czy nie przeniosła by się do dziewczyn.
-Jesteś kochana!-krzyknęłam rozradowana.-A gdzie oni wszyscy są?
-Dziewczyny poszły na jakieś zakupy, a Eddie ma karę.
-Trixie do niego niedługo dołączy.-Zadrwił Jerome.
-Ja ci zaraz dam. Ej a wy z jesteście razem?-Pokazałam na dwójkę.
-No, odkąd tu przyjechaliśmy.
-I nie można  mi było tego powiedzieć?-Zapytałam oburzona.
-No przepraszamy.Chcieliśmy ci powiedzieć jak przyjechalibyśmy w święta , a nie przez telefon .
-No dobra. Daruję to wam. Pierwszy i ostatni raz. -ostrzegłam ich.
Potem jeszcze chwile pogadaliśmy i przyszły dziewczyny. Amber, Nina i Mara , bynajmniej tak mi się wydaje.
-Hej, kochanie. Kupiłam ci coś.-Podeszła do Fabiana dziewczyna i pocałowała go w policzek.
-Ty też. I co teraz mnie zostawicie żeby chodzić na podwójne randki?
-Spoko, Trixie. Znajdziemy ci kogoś-Zaproponował, a raczej oznajmił Jerome.
-Teraz to wymyśliłeś-Wytknęłam mu język. Nagle podbiegła do mnie jakaś blondyna i zaczęła nawijać.
-Hej jestem Amber.-No to teraz znam już dwójkę dziwolągów, Amber i Alfie-.A to Nina-Wskazała na dziewczynę ,stojącą obok Fabiana.-A  to jest Mara-Pokazała na brunetkę stojącą w holu-A ty kim jesteś ?
-Ja? Patricia, nowa tu.
-Aha widzę, że już zapoznałaś się z Jeromem, Fabianem i Joy.
-I to bardzo dobrze, moi starzy przyjaciele.
-Jeszcze raz powiesz że jestem stary, to dostaniesz NOWEGO chłopaka.-Powiedział Jerry, akcentując słowo "nowego".
-Dobrze już siedzę cicho.
-A skąd wy się znacie ?
-My chodziliśmy do...-Zaczęła tłumaczyć Joy.Zanim opowiedziała naszą jakże ciekawą historię życia ,minęło z pół godziny. Ja tym czasem rozmyślałam nad tym co teraz będzie.Jak będzie w tej nowej szkole. Na pewno lepiej niż w starej... Nagle przez drzwi wejściowe, do domu wszedł wysoki, przystojny blondyn. Patrzyłam na niego jak głupia.
-Pat! Pat! Pat!-Krzyczała do mnie Joy.
-Co? Co ? Co?
-Lampiłaś  się na Eddiego-Dopiero teraz zauważyłam, że zostałyśmy tylko w dwójkę.
-Wcale nie !!!
-Przecież widziałam...
-Zdawało ci się.
-Wmawiaj sobie.
-Zamknijmy temat. I co dogadałaś się z tą Marą ?
-Tak, zgodziła się.
-Super, to teraz tylko wezmę walizkę i pójdę się rozpakować.
-Okej, zaczekaj. Eddie, pomóż jej...-zwróciła się do blondyna, który poszedł do pokoju.
-Cicho!-Przerwałam jej
-Jerome.-Krzyknęłam do chłopaka, który właśnie usadowił się na krześle w jadalni z wielką kanapką.
-Co ?
-Rusz tą dupę i pomóż mi z walizką.
-Okej... Z tobą nie wygram.-Wziął moją walizkę i zaniósł ją do pokoju.
-Dziękuje.-Powiedziałam milutko-
Zaraz zejdę tylko się rozpakuje.
-Oki.-Poszedł, a ja zaczęłam się rozpakowywać. Nagle usłyszałam dźwięk telefonu , który od razu odebrałam. To co mówił dzwoniący zszokowało mnie. Nie mogłam się ruszyć i wypuściłam komórkę z rąk.

Myślę że się Wam podobało tak samo jak prolog. I mam jeszcze jedną prośbę, ten kto przeczyta niech skomentuje. Następny będzie w poniedziałek albo wtorek.

środa, 27 listopada 2013

Prolog

Jadę właśnie do jakiejś szkoły z internatem w Liverpoolu. Nie za bardzo mi się chce. Szczerze, to w ogóle. Ale jest jeden plus,mianowicie nie będę musiała przebywać w towarzystwie moich rodziców. Jadę tam ,dlatego że wywalili mnie ze szkoły. Za co? Za słabe stopnie i za bezczelne odzywanie się do nauczycieli. Ale co miałam zrobić, jak mi chcieli komórkę z 10 razy zabrać?
Mam starszego brata, Max'a, jest kochany. Ma 20 lat, a i tak o mnie dba. Zawsze tak było. Moi rodzice od zawsze wyróżniali tylko  moją siostrę bliźniaczkę-Piper. To się zaczęło od skończenia podstawówki. Ona poszła do jakiegoś gimnazjum z wyższym poziomem i naciskiem na plastykę (ślicznie rysuje) ,a ja do normalnego. Tam stopnie moje były (jak dla mnie) zadowalające - dwóje, trójki, czasem nawet czwórki. Ale moim rodzicom to się oczywiście nie podobało. Kazali mi siedzieć w pokoju i się uczyć. Na szczęście miałam super przyjaciół - Jeroma,Fabiana i Joy. Lecz ich rodzice  zadecydowali , że przeniosą się do jakiejś szkoły z internetem w ... w Anglii chyba. Mamy kontakt, ale to nie to samo, co kiedyś . 
A, nie przedstawiłam się. Nazywam się Patricia Williamson, mam 16 lat, chodzę do 1 liceum . Mieszkam  w Londynie.  Miałam chłopaka. Niestety był to toksyczny związek.Nalegał na wszystko, a ja wtedy nie miałam pomocy od nikogo. Dlaczego? Mój brat wyjechał wtedy na dwa lata do Nowego Jorku na studia, a moi przyjaciele właśnie wtedy wyjechali. Był to dla mnie trudny okres. Na szczęście po pięciu latach pogodziłam się z siostrą i zostałyśmy przyjaciółkami. Pomogła mi się z tego  wyplątać. Teraz jednak nie mogła z nami jechać. Będę za nią tęsknić...
-Jesteśmy. - odezwał się ojciec.Otworzyłam oczy, które  przez cały czas miałam zamknięte i spojrzałam na Max'a, o którego byłam oparta.
- Gotowa ? - szepnął.
- Tak, chyba tak...-odpowiedziałam niepewnie po czym pojedyncza , prawie , że nie widoczna  łza popłynęła po moim policzku. 
-Ej, mała, nie płacz -próbował mnie uspokoić.
- Nie płacze, wiesz że nienawidzę tego robić. Ja po prostu będę za tobą tęsknić.
-Przyjadę do ciebie na ferie i razem gdzieś pojedziemy. Może z twoim nowym chłopakiem ?-Zawsze umiał mi poprawić humor.
-Taa, kto by mnie chciał ?
-Wszyscy skarbie, wszyscy.
-Patricio, idziesz czy nie ?-usłyszałam  wkurzony głos mamy.
-Idę, kurde daj mi się pożegnać z jedyną osobą ,która mnie kocha! -Ojć zapomniałam o Piper, trudno...
-Pa Pati-Powiedział Max i mnie przytulił.
-Papa-Powiedziałam niechętnie i wygramoliłam się z samochodu. Z bagażnika wyjęłam walizkę po czym ruszyłam do wielkiego budynku, który (mam nadzieje) jest szkołą.
-Do wiedzenia, Patricio. Bądź grzeczna-Krzyknęła za mną mama.
Ta ja jej będę grzeczna. Nic innego nigdy nie umie powiedzieć ?"Bądź grzeczna". A nie będę i co mi zrobi ?Weszłam do tej szkoły . Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam to zapytanie jakiejś blondyny o gabinet dyra. .Gdy już udało mi się tam dojść Zapukałam ale nikt nie otwierał, więc jak mi powiedziano tydzień temu gdzie będę mieszkać udałam się do domu Anuvi ? Anubiiiiokmj ? Aaaa Anubisa. Haha ja i  ta moja pamięć. Dotarłam tam jakoś i zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich zobaczyłam ...


 I co podobało się ? Kogo Pat zobaczyła w drzwiach ?Postaram się jutro dodać 1 rozdział. Ale nie obiecuje !! bo mam dyskotekę...






Hej !!!

To mój drugi blog.Poprzedni usunęłam, ponieważ nie podobało mi się co tam pisałam... Myślę , że ten Wam się spodoba ;) Jak już zauważyliście będą to opowiadania o Peddie ,ale o zupełnie innej historii,więc czytajcie to tak, jakbyście w ogóle nie znali Tda. Będą tam jednak te same postacie ich charaktery no i Sibuna, oczywiście wraz z Wybraną . :D Dzisiaj postaram się dodać prolog.Odpowiadajcie w ankietach :***