Przepraszam, że tak długooo ... :C Brak wenyy, ale już jest :)
(Eddie)
W końcu znalazłem się w domu. Za co ktoś wymyślił dwu-godzinne kary? Wszedłem i zobaczyłem w salonie jakąś nową dziewczynę. Była śliczna. Miała ciemno bordowe włosy, ciemne oczy i ... była taka ogólnie ładna. "Pewnie ma chłopaka" pomyślałem i poszedłem do pokoju. Zdjąłem to coś (czyt. mundurek) i odpaliłem kompa. Grałem w grę ,lecz po chwili wybrałem się do kuchni po szklankę soku. Gdy już wychodziłem usłyszałem głos Joy:
-Eddie, pomóż jej ... -I jakby ktoś ją uciszył. Nie chciało mi się, ale jednak ruszyłem do salonu. Jestem ciekawy kto to ta "jej". O, może ta nowa. Pogadałbym z nią... Będąc na korytarzu usłyszałem wołanie, tym razem nie do mnie.
-Rusz tą dupę i pomóż mi z walizką-Uuu ostro. Jestem ciekawy komu się dostało. Pewnie Fabianowi albo Alfiemu , bo Jerry raczej nie pozwoli tak do siebie mówić. Haha a jednak, po chwli zauważyłem Jeroma wnoszącego walizkę i tą nową która cały czas darła się na niego , by uważał. Nieźle. Jestem ciekawy kto to jest. Może jego siostra ... Niee!!! Nie byłaby taka śliczna. Poszedłem do tego salonu.
-Co chciałaś?
-Eee jużż nic.
-Kim jest ta nowa?
-Chodź tu i siadaj. Opowiem ci wszystko. -I gadała o tym że ona, Fabs i Jerry chodzili do szkoły itd. (nie chce mi się pisać więcej xD ) Po ok. 5 minutach zszedł Jerome i pomagał Joy rozwijać swoją wypowiedź.
-Wow, to chyba dla was dobrze że przyjechała, nie?
-I to jak, nasza Trixie jest z nami-Powiedział dumnie blondyn, po czym zaczęliśmy się śmiać.
-Idę do Fabiana zrobić matmę-Oznajmiła szatynka i chciała iść.
-Joy, ale pójdziemy dzisiaj wieczorem do kina, prawda?
-No jasne-Pocałowała go w policzek i zniknęła za drzwiami.
My z Jerrym chwile jeszcze pogadaliśmy, a później włączyliśmy mecz.
-Cześć już wróciłam-Krzyknęła Trudy-Jest już może ta nowa dziewczyna?
-Tak, jest już-Odpowiedział Jerome.
-O, to wspaniale-Ucieszyła się nasza opiekunka.-Leć po nią słońce, zaraz będzie kolacja.
- Dobrze, Trudy- Powiedział blondyn i poszedł w stronę schodów- Trixie, co się stało?
-No.. bo .. ja.. znaczy nie ja...- Powiedziała jakaś dziewczyna ( ta nowa ... a Patricia) przez ... płacz? Nie dziwie się jak zobaczyła Jeroma, haha. Przyszli do pokoju przytuleni do siebie. Czułem się trochę zazdrosny ... nie, to nie możliwe!
- Pat, powiedz, co się stało?- Zaczął Jerome, a ja stałem oparty o stół wszystkiemu się przsłuchując. Wzrok dziewczyny "chodził" po pokoju i nagle zatrzymał się na mnie. Uśmiechnąłem się. Po Patrici widać było, że też chciała się uśmiechnąć ale nie dała rady.
- Proszę, Trixie? Powiedz ...- Znowu strasznie posmutniała.
- No booo... przywieźli mnie starzy i Max.... no i ... oni ... mieli.. wypadek.- To ostatnie słowo powiedziała tak cicho że ledwo co było słyszalne. Jeroma aż zatkało, a Patricia nie odzywała się i prawie znowu zaczęła płakać. Postanowiłem że pójdę ją przytulić. No co? Na tamtego nie można liczyć... Jak chciałem tak zrobiłem. Dziewczyna nie otrąciła mnie, wręcz przeciwnie- wtuliła się w mnie. Po 20 minutach DOPIERO była kolacja.
-Patricio, chodź na kolacje.- Powiedziałem do dziewczyny. Nic nie odpowiadała więc spojrzałem na nią. Zasnęła.
- Uuu Eddie przyprowadził sobie dziewczynę-Powiedziała Amber.
-To nie jest moja dziewczyna, Amber-Powiedziałem wkurzony. Chociaż chciałbym... Co? Ja nic nie mówiłem!!!
-Taaa, a ja nie kocham kosmetyków. Przecież pasujecie do siebie!!!
- Na serio?- Usmiechnąłem się.
-Haha, nasz Edzio się zakochał.- Odezwał się Alfie.
-Wcale nie!- Powiedziałem podnosząc głos.
-Kto się zakochał?- Zapytała Mara
-Eddie- Powiedział z chytrym uśmieszkiem Alfie.
-Niee!!!- Wrzasnąłem. Niestety obudziłem Pat.
-Czego tak wrzeszczysz debilu!!! Co ja robię? Puszczaj mnie!!!-No i czar prysł. Kurde ja się w niej chyba na serio zakochałem! Puściłem ją. Ale ona nagle posmutniała. Pewnie przypomniał jej się wypadek...
- Ja ... ja pójdę już do siebie... przepraszam, Eddie-Przeprosiła mnie, tyle że nie wiem za co. Zapytam się jutro...
Poszła do góry. Ja poszedłem na tą kolacje. Wszyscy o czymś gadali, śmiali się itp. , natomiast ja nie miałem nastroju ... Zjadłem i poszedłem do swojego pokoju. Włączyłem sobie jakiś film i oglądałem. O 22 Victor zaczął swoje rytuały.
-Wybiła dziesiąta. Macie dokładnie pięc minut, a potem chce usłyszeć jak upada ta szpilka!
Obejrzałem do końca film. Był super.
-Oo, hej Fabian.-Nawet nie zauwarzyłem kiedy przyszedł.
-Hej i dobranoc-Powiedział kładąc się do łóżka.
Ja poszedłem do łazienki się przebrać itd. Wróciłem do pokoju i położyłem się spać. Całą noc śniła mi się tylko jedna osoba.....................Patricia.
(Patricia)
- Ja ... ja pójdę już do siebie... przepraszam, Eddie-Przeprosiłam go. Kurde, jestem tu dopiero pierwszy dzień, a już obrażam ludzi. Poszłam do swojego pokoju, nałożyłam słuchawki i zrobiłam to co zawsze robię gdy jestem w takim nastroju-oderwałam się od rzeczywistości. Potem przyszła Joy. Wiedziała już o wszystkim. Jerry jej powiedział. Na szczęście. Nie dałabym rady. Jak to możliwe? Nie powiedziałam im wszystkiego.... Może jutro... I z takimi myślami zasnęłam. Nie chciało mi się nawet przebierać. Zasnęłam w mojej skórzanej kurtce, butach i w tym wszystkim co miałam na sobie.
Wena wróciła!!! Ten rozdział pisałam z dwa tygodnie :/ Polecajcie mnie znaj. albo waszym fanom ;) Next dodam może w niedziele ...ALE NIE OBIECUJE !!! I jeszcze raz przepraszam za taką dłuuuuuuugą przerwę :(
A i jeszcze coś jest kolorowy hah bo mi coś się poprzestawiało ...
wtorek, 17 grudnia 2013
sobota, 30 listopada 2013
Rozdział 1
Ej! Sorka że dopiero teraz , ale jak mówiłam, w czwartek miałam dyskotekę, a w piątek przyszła do mnie kumpela. Dziękuję za te 5 komów (nie licząc moich) pod poprzednim rozdziałem. Ci co też moją bloga i piszą opowiadania wiedzą ile to dla mnie znaczy. Dobra nie będę już przedłużać, a i jeszcze coś opowiadania dzieją się gdzieś tak w listopadzie ...
(Patricia)
..., a w nich zobaczyłam mojego kochanego Jeroma. Stał odwrócony. Krzyczał ,że już otworzył.
-Dzień Dobry.-Udawałam starego dziada-Inspekcja. Czy ta peruka jest jeszcze gdzieś dostępna?-Chłopak dopiero teraz się odwrócił.
-Nie wierze! Trixie, to ty?-Ten jak zwykle głupie pytania zadaje...
-Będziesz tu stał jak głupek i zadawał beznadziejne pytania, czy przytulisz swoją przyjaciółkę ?
-No już, już...-Jak mu kazałam tak zrobił.
-Joy, Jerome przytula się z jakąś nową dziewczyną !!!! -Zaczął krzyczec na cały dom ciemno skóry chłopak po czym poszedł wgłąb jakiegoś korytarza. Zgaduje ,że do swojego pokoju.
-Co???!!!- Joy wpadła do holu jak oparzona.-Nie wierze,Pat !!!
-Taak !!!-Podbiegła i mnie przytuliła.
-Matko, jak ja się ciesze że wywalili mnie z tamtej szkoły.
-Znowu...-Powiedzieli równo.
-Haha, no czasami w życiu tak bywa. Lepiej powiedzcie mi, czy tutaj również jest nasz kujonek.
-Ej Pat, wszystko słyszałem. FOCH !-Przybył Fabs.
-No nie obrażaj się chodź tu i przywitaj się ze starą kumpelą.-Powiedziałam rozkazującym tonem.
-Stęskniliśmy się za tobą.
-Ja za wami też. Gdy wyjechaliście miałam straszny problem.-przyznałam.
-Jaki?-Zaciekawiła się Joy.
-Naprawdę muszę wam o tym mówić?
-Tak.-odpowiedzieli chórem.
-No to chodźcie usiądziemy gdzieś. Jest tu salon ?
- Oczywiście że jest.-Powiedział Jerome i zaprowadził mnie do dużego pokoju, w którym również znajdowała się jadalnia. Usiedliśmy na kanapie i zaczęłam im wszystko opowiadać.
-Gdy wyjechaliście, Max dostał się na studia do Nowego Jorku, a ja ...
-Co ty ?
-Ja ... wpadłam w toksyczny związek.
-Z ... ?-Zapytał się Fabian.
-Bradem.
-Z nim? Patricio, przecież wiedziałaś jaki on jest.-odparła zrezygnowana brunetka. Jej głos był przepełniony troską.
-No ale ja byłam głupia. Potrzebowałam z kimś porozmawiać. Was nie było, nie było Maxa, a Piper wiecie jakie z nią miałam stosunki.
-Miałaś ?
-Tak ,to ona mi pomogła. Brad cały czas chciał być przy mnie. Nie mogłam nawet czasem do domu wrócić , bo kazał mi siedzieć u siebie. To było okropne.-Nim się zorientowałam z moich oczu zaczęły spływać łzy. Kurde, jestem taka twarda,a dzisiaj już drugi raz ryczę.-Sorry.Nie chcę płakać. Było minęło. Nie mówmy już o tym, ok ?
-Dobra.-Powiedzieli po czym zaczęli mnie dusić swoim przytulaskiem.
-Mieszkamy tylko w czwórkę, plus ten chłopak z ciastkiem?
-Emm chodzi ci o Alfiego, tak?
-Nie wiem.Nie znam jego imienia.
-Nie-Zaprzeczyła Joy-Mieszka tu jeszcze Amber, Nina, Mara, Mick, Alfie, o którym już wiesz no i Eddie.-zaczęła wyliczać.
-Aha, a ja będę w pokoju z tobą prawda ?
-Coś wykombinujemy. Aktualnie mieszkam z Marą, a u nas są tylko dwa łóżka. Za to u Amber i Niny są trzy.
-Ale ja chce z tobą-Zrobiłam minę przybitego szczeniaczka.
-No dobra, pogadam z Marą czy nie przeniosła by się do dziewczyn.
-Jesteś kochana!-krzyknęłam rozradowana.-A gdzie oni wszyscy są?
-Dziewczyny poszły na jakieś zakupy, a Eddie ma karę.
-Trixie do niego niedługo dołączy.-Zadrwił Jerome.
-Ja ci zaraz dam. Ej a wy z jesteście razem?-Pokazałam na dwójkę.
-No, odkąd tu przyjechaliśmy.
-I nie można mi było tego powiedzieć?-Zapytałam oburzona.
-No przepraszamy.Chcieliśmy ci powiedzieć jak przyjechalibyśmy w święta , a nie przez telefon .
-No dobra. Daruję to wam. Pierwszy i ostatni raz. -ostrzegłam ich.
Potem jeszcze chwile pogadaliśmy i przyszły dziewczyny. Amber, Nina i Mara , bynajmniej tak mi się wydaje.
-Hej, kochanie. Kupiłam ci coś.-Podeszła do Fabiana dziewczyna i pocałowała go w policzek.
-Ty też. I co teraz mnie zostawicie żeby chodzić na podwójne randki?
-Spoko, Trixie. Znajdziemy ci kogoś-Zaproponował, a raczej oznajmił Jerome.
-Teraz to wymyśliłeś-Wytknęłam mu język. Nagle podbiegła do mnie jakaś blondyna i zaczęła nawijać.
-Hej jestem Amber.-No to teraz znam już dwójkę dziwolągów, Amber i Alfie-.A to Nina-Wskazała na dziewczynę ,stojącą obok Fabiana.-A to jest Mara-Pokazała na brunetkę stojącą w holu-A ty kim jesteś ?
-Ja? Patricia, nowa tu.
-Aha widzę, że już zapoznałaś się z Jeromem, Fabianem i Joy.
-I to bardzo dobrze, moi starzy przyjaciele.
-Jeszcze raz powiesz że jestem stary, to dostaniesz NOWEGO chłopaka.-Powiedział Jerry, akcentując słowo "nowego".
-Dobrze już siedzę cicho.
-A skąd wy się znacie ?
-My chodziliśmy do...-Zaczęła tłumaczyć Joy.Zanim opowiedziała naszą jakże ciekawą historię życia ,minęło z pół godziny. Ja tym czasem rozmyślałam nad tym co teraz będzie.Jak będzie w tej nowej szkole. Na pewno lepiej niż w starej... Nagle przez drzwi wejściowe, do domu wszedł wysoki, przystojny blondyn. Patrzyłam na niego jak głupia.
-Pat! Pat! Pat!-Krzyczała do mnie Joy.
-Co? Co ? Co?
-Lampiłaś się na Eddiego-Dopiero teraz zauważyłam, że zostałyśmy tylko w dwójkę.
-Wcale nie !!!
-Przecież widziałam...
-Zdawało ci się.
-Wmawiaj sobie.
-Zamknijmy temat. I co dogadałaś się z tą Marą ?
-Tak, zgodziła się.
-Super, to teraz tylko wezmę walizkę i pójdę się rozpakować.
-Okej, zaczekaj. Eddie, pomóż jej...-zwróciła się do blondyna, który poszedł do pokoju.
-Cicho!-Przerwałam jej
-Jerome.-Krzyknęłam do chłopaka, który właśnie usadowił się na krześle w jadalni z wielką kanapką.
-Co ?
-Rusz tą dupę i pomóż mi z walizką.
-Okej... Z tobą nie wygram.-Wziął moją walizkę i zaniósł ją do pokoju.
-Dziękuje.-Powiedziałam milutko-
Zaraz zejdę tylko się rozpakuje.
-Oki.-Poszedł, a ja zaczęłam się rozpakowywać. Nagle usłyszałam dźwięk telefonu , który od razu odebrałam. To co mówił dzwoniący zszokowało mnie. Nie mogłam się ruszyć i wypuściłam komórkę z rąk.
Myślę że się Wam podobało tak samo jak prolog. I mam jeszcze jedną prośbę, ten kto przeczyta niech skomentuje. Następny będzie w poniedziałek albo wtorek.
(Patricia)
..., a w nich zobaczyłam mojego kochanego Jeroma. Stał odwrócony. Krzyczał ,że już otworzył.
-Dzień Dobry.-Udawałam starego dziada-Inspekcja. Czy ta peruka jest jeszcze gdzieś dostępna?-Chłopak dopiero teraz się odwrócił.
-Nie wierze! Trixie, to ty?-Ten jak zwykle głupie pytania zadaje...
-Będziesz tu stał jak głupek i zadawał beznadziejne pytania, czy przytulisz swoją przyjaciółkę ?
-No już, już...-Jak mu kazałam tak zrobił.
-Joy, Jerome przytula się z jakąś nową dziewczyną !!!! -Zaczął krzyczec na cały dom ciemno skóry chłopak po czym poszedł wgłąb jakiegoś korytarza. Zgaduje ,że do swojego pokoju.
-Co???!!!- Joy wpadła do holu jak oparzona.-Nie wierze,Pat !!!
-Taak !!!-Podbiegła i mnie przytuliła.
-Matko, jak ja się ciesze że wywalili mnie z tamtej szkoły.
-Znowu...-Powiedzieli równo.
-Haha, no czasami w życiu tak bywa. Lepiej powiedzcie mi, czy tutaj również jest nasz kujonek.
-Ej Pat, wszystko słyszałem. FOCH !-Przybył Fabs.
-No nie obrażaj się chodź tu i przywitaj się ze starą kumpelą.-Powiedziałam rozkazującym tonem.
-Stęskniliśmy się za tobą.
-Ja za wami też. Gdy wyjechaliście miałam straszny problem.-przyznałam.
-Jaki?-Zaciekawiła się Joy.
-Naprawdę muszę wam o tym mówić?
-Tak.-odpowiedzieli chórem.
-No to chodźcie usiądziemy gdzieś. Jest tu salon ?
- Oczywiście że jest.-Powiedział Jerome i zaprowadził mnie do dużego pokoju, w którym również znajdowała się jadalnia. Usiedliśmy na kanapie i zaczęłam im wszystko opowiadać.
-Gdy wyjechaliście, Max dostał się na studia do Nowego Jorku, a ja ...
-Co ty ?
-Ja ... wpadłam w toksyczny związek.
-Z ... ?-Zapytał się Fabian.
-Bradem.
-Z nim? Patricio, przecież wiedziałaś jaki on jest.-odparła zrezygnowana brunetka. Jej głos był przepełniony troską.
-No ale ja byłam głupia. Potrzebowałam z kimś porozmawiać. Was nie było, nie było Maxa, a Piper wiecie jakie z nią miałam stosunki.
-Miałaś ?
-Tak ,to ona mi pomogła. Brad cały czas chciał być przy mnie. Nie mogłam nawet czasem do domu wrócić , bo kazał mi siedzieć u siebie. To było okropne.-Nim się zorientowałam z moich oczu zaczęły spływać łzy. Kurde, jestem taka twarda,a dzisiaj już drugi raz ryczę.-Sorry.Nie chcę płakać. Było minęło. Nie mówmy już o tym, ok ?
-Dobra.-Powiedzieli po czym zaczęli mnie dusić swoim przytulaskiem.
-Mieszkamy tylko w czwórkę, plus ten chłopak z ciastkiem?
-Emm chodzi ci o Alfiego, tak?
-Nie wiem.Nie znam jego imienia.
-Nie-Zaprzeczyła Joy-Mieszka tu jeszcze Amber, Nina, Mara, Mick, Alfie, o którym już wiesz no i Eddie.-zaczęła wyliczać.
-Aha, a ja będę w pokoju z tobą prawda ?
-Coś wykombinujemy. Aktualnie mieszkam z Marą, a u nas są tylko dwa łóżka. Za to u Amber i Niny są trzy.
-Ale ja chce z tobą-Zrobiłam minę przybitego szczeniaczka.
-No dobra, pogadam z Marą czy nie przeniosła by się do dziewczyn.
-Jesteś kochana!-krzyknęłam rozradowana.-A gdzie oni wszyscy są?
-Dziewczyny poszły na jakieś zakupy, a Eddie ma karę.
-Trixie do niego niedługo dołączy.-Zadrwił Jerome.
-Ja ci zaraz dam. Ej a wy z jesteście razem?-Pokazałam na dwójkę.
-No, odkąd tu przyjechaliśmy.
-I nie można mi było tego powiedzieć?-Zapytałam oburzona.
-No przepraszamy.Chcieliśmy ci powiedzieć jak przyjechalibyśmy w święta , a nie przez telefon .
-No dobra. Daruję to wam. Pierwszy i ostatni raz. -ostrzegłam ich.
Potem jeszcze chwile pogadaliśmy i przyszły dziewczyny. Amber, Nina i Mara , bynajmniej tak mi się wydaje.
-Hej, kochanie. Kupiłam ci coś.-Podeszła do Fabiana dziewczyna i pocałowała go w policzek.
-Ty też. I co teraz mnie zostawicie żeby chodzić na podwójne randki?
-Spoko, Trixie. Znajdziemy ci kogoś-Zaproponował, a raczej oznajmił Jerome.
-Teraz to wymyśliłeś-Wytknęłam mu język. Nagle podbiegła do mnie jakaś blondyna i zaczęła nawijać.
-Hej jestem Amber.-No to teraz znam już dwójkę dziwolągów, Amber i Alfie-.A to Nina-Wskazała na dziewczynę ,stojącą obok Fabiana.-A to jest Mara-Pokazała na brunetkę stojącą w holu-A ty kim jesteś ?
-Ja? Patricia, nowa tu.
-Aha widzę, że już zapoznałaś się z Jeromem, Fabianem i Joy.
-I to bardzo dobrze, moi starzy przyjaciele.
-Jeszcze raz powiesz że jestem stary, to dostaniesz NOWEGO chłopaka.-Powiedział Jerry, akcentując słowo "nowego".
-Dobrze już siedzę cicho.
-A skąd wy się znacie ?
-My chodziliśmy do...-Zaczęła tłumaczyć Joy.Zanim opowiedziała naszą jakże ciekawą historię życia ,minęło z pół godziny. Ja tym czasem rozmyślałam nad tym co teraz będzie.Jak będzie w tej nowej szkole. Na pewno lepiej niż w starej... Nagle przez drzwi wejściowe, do domu wszedł wysoki, przystojny blondyn. Patrzyłam na niego jak głupia.
-Pat! Pat! Pat!-Krzyczała do mnie Joy.
-Co? Co ? Co?
-Lampiłaś się na Eddiego-Dopiero teraz zauważyłam, że zostałyśmy tylko w dwójkę.
-Wcale nie !!!
-Przecież widziałam...
-Zdawało ci się.
-Wmawiaj sobie.
-Zamknijmy temat. I co dogadałaś się z tą Marą ?
-Tak, zgodziła się.
-Super, to teraz tylko wezmę walizkę i pójdę się rozpakować.
-Okej, zaczekaj. Eddie, pomóż jej...-zwróciła się do blondyna, który poszedł do pokoju.
-Cicho!-Przerwałam jej
-Jerome.-Krzyknęłam do chłopaka, który właśnie usadowił się na krześle w jadalni z wielką kanapką.
-Co ?
-Rusz tą dupę i pomóż mi z walizką.
-Okej... Z tobą nie wygram.-Wziął moją walizkę i zaniósł ją do pokoju.
-Dziękuje.-Powiedziałam milutko-
Zaraz zejdę tylko się rozpakuje.
-Oki.-Poszedł, a ja zaczęłam się rozpakowywać. Nagle usłyszałam dźwięk telefonu , który od razu odebrałam. To co mówił dzwoniący zszokowało mnie. Nie mogłam się ruszyć i wypuściłam komórkę z rąk.
Myślę że się Wam podobało tak samo jak prolog. I mam jeszcze jedną prośbę, ten kto przeczyta niech skomentuje. Następny będzie w poniedziałek albo wtorek.
środa, 27 listopada 2013
Prolog
Jadę właśnie do jakiejś szkoły z internatem w Liverpoolu. Nie za bardzo mi się chce. Szczerze, to w ogóle. Ale jest jeden plus,mianowicie nie będę musiała przebywać w towarzystwie moich rodziców. Jadę tam ,dlatego że wywalili mnie ze szkoły. Za co? Za słabe stopnie i za bezczelne odzywanie się do nauczycieli. Ale co miałam zrobić, jak mi chcieli komórkę z 10 razy zabrać?
Mam starszego brata, Max'a, jest kochany. Ma 20 lat, a i tak o mnie dba. Zawsze tak było. Moi rodzice od zawsze wyróżniali tylko moją siostrę bliźniaczkę-Piper. To się zaczęło od skończenia podstawówki. Ona poszła do jakiegoś gimnazjum z wyższym poziomem i naciskiem na plastykę (ślicznie rysuje) ,a ja do normalnego. Tam stopnie moje były (jak dla mnie) zadowalające - dwóje, trójki, czasem nawet czwórki. Ale moim rodzicom to się oczywiście nie podobało. Kazali mi siedzieć w pokoju i się uczyć. Na szczęście miałam super przyjaciół - Jeroma,Fabiana i Joy. Lecz ich rodzice zadecydowali , że przeniosą się do jakiejś szkoły z internetem w ... w Anglii chyba. Mamy kontakt, ale to nie to samo, co kiedyś .
A, nie przedstawiłam się. Nazywam się Patricia Williamson, mam 16 lat, chodzę do 1 liceum . Mieszkam w Londynie. Miałam chłopaka. Niestety był to toksyczny związek.Nalegał na wszystko, a ja wtedy nie miałam pomocy od nikogo. Dlaczego? Mój brat wyjechał wtedy na dwa lata do Nowego Jorku na studia, a moi przyjaciele właśnie wtedy wyjechali. Był to dla mnie trudny okres. Na szczęście po pięciu latach pogodziłam się z siostrą i zostałyśmy przyjaciółkami. Pomogła mi się z tego wyplątać. Teraz jednak nie mogła z nami jechać. Będę za nią tęsknić...
-Jesteśmy. - odezwał się ojciec.Otworzyłam oczy, które przez cały czas miałam zamknięte i spojrzałam na Max'a, o którego byłam oparta.
- Gotowa ? - szepnął.
- Tak, chyba tak...-odpowiedziałam niepewnie po czym pojedyncza , prawie , że nie widoczna łza popłynęła po moim policzku.
-Ej, mała, nie płacz -próbował mnie uspokoić.
- Nie płacze, wiesz że nienawidzę tego robić. Ja po prostu będę za tobą tęsknić.
-Przyjadę do ciebie na ferie i razem gdzieś pojedziemy. Może z twoim nowym chłopakiem ?-Zawsze umiał mi poprawić humor.
-Taa, kto by mnie chciał ?
-Wszyscy skarbie, wszyscy.
-Patricio, idziesz czy nie ?-usłyszałam wkurzony głos mamy.
-Idę, kurde daj mi się pożegnać z jedyną osobą ,która mnie kocha! -Ojć zapomniałam o Piper, trudno...
-Pa Pati-Powiedział Max i mnie przytulił.
-Papa-Powiedziałam niechętnie i wygramoliłam się z samochodu. Z bagażnika wyjęłam walizkę po czym ruszyłam do wielkiego budynku, który (mam nadzieje) jest szkołą.
-Do wiedzenia, Patricio. Bądź grzeczna-Krzyknęła za mną mama.
Ta ja jej będę grzeczna. Nic innego nigdy nie umie powiedzieć ?"Bądź grzeczna". A nie będę i co mi zrobi ?Weszłam do tej szkoły . Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam to zapytanie jakiejś blondyny o gabinet dyra. .Gdy już udało mi się tam dojść Zapukałam ale nikt nie otwierał, więc jak mi powiedziano tydzień temu gdzie będę mieszkać udałam się do domu Anuvi ? Anubiiiiokmj ? Aaaa Anubisa. Haha ja i ta moja pamięć. Dotarłam tam jakoś i zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich zobaczyłam ...
I co podobało się ? Kogo Pat zobaczyła w drzwiach ?Postaram się jutro dodać 1 rozdział. Ale nie obiecuje !! bo mam dyskotekę...
Mam starszego brata, Max'a, jest kochany. Ma 20 lat, a i tak o mnie dba. Zawsze tak było. Moi rodzice od zawsze wyróżniali tylko moją siostrę bliźniaczkę-Piper. To się zaczęło od skończenia podstawówki. Ona poszła do jakiegoś gimnazjum z wyższym poziomem i naciskiem na plastykę (ślicznie rysuje) ,a ja do normalnego. Tam stopnie moje były (jak dla mnie) zadowalające - dwóje, trójki, czasem nawet czwórki. Ale moim rodzicom to się oczywiście nie podobało. Kazali mi siedzieć w pokoju i się uczyć. Na szczęście miałam super przyjaciół - Jeroma,Fabiana i Joy. Lecz ich rodzice zadecydowali , że przeniosą się do jakiejś szkoły z internetem w ... w Anglii chyba. Mamy kontakt, ale to nie to samo, co kiedyś .
A, nie przedstawiłam się. Nazywam się Patricia Williamson, mam 16 lat, chodzę do 1 liceum . Mieszkam w Londynie. Miałam chłopaka. Niestety był to toksyczny związek.Nalegał na wszystko, a ja wtedy nie miałam pomocy od nikogo. Dlaczego? Mój brat wyjechał wtedy na dwa lata do Nowego Jorku na studia, a moi przyjaciele właśnie wtedy wyjechali. Był to dla mnie trudny okres. Na szczęście po pięciu latach pogodziłam się z siostrą i zostałyśmy przyjaciółkami. Pomogła mi się z tego wyplątać. Teraz jednak nie mogła z nami jechać. Będę za nią tęsknić...
-Jesteśmy. - odezwał się ojciec.Otworzyłam oczy, które przez cały czas miałam zamknięte i spojrzałam na Max'a, o którego byłam oparta.
- Gotowa ? - szepnął.
- Tak, chyba tak...-odpowiedziałam niepewnie po czym pojedyncza , prawie , że nie widoczna łza popłynęła po moim policzku.
-Ej, mała, nie płacz -próbował mnie uspokoić.
- Nie płacze, wiesz że nienawidzę tego robić. Ja po prostu będę za tobą tęsknić.
-Przyjadę do ciebie na ferie i razem gdzieś pojedziemy. Może z twoim nowym chłopakiem ?-Zawsze umiał mi poprawić humor.
-Taa, kto by mnie chciał ?
-Wszyscy skarbie, wszyscy.
-Patricio, idziesz czy nie ?-usłyszałam wkurzony głos mamy.
-Idę, kurde daj mi się pożegnać z jedyną osobą ,która mnie kocha! -Ojć zapomniałam o Piper, trudno...
-Pa Pati-Powiedział Max i mnie przytulił.
-Papa-Powiedziałam niechętnie i wygramoliłam się z samochodu. Z bagażnika wyjęłam walizkę po czym ruszyłam do wielkiego budynku, który (mam nadzieje) jest szkołą.
-Do wiedzenia, Patricio. Bądź grzeczna-Krzyknęła za mną mama.
Ta ja jej będę grzeczna. Nic innego nigdy nie umie powiedzieć ?"Bądź grzeczna". A nie będę i co mi zrobi ?Weszłam do tej szkoły . Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam to zapytanie jakiejś blondyny o gabinet dyra. .Gdy już udało mi się tam dojść Zapukałam ale nikt nie otwierał, więc jak mi powiedziano tydzień temu gdzie będę mieszkać udałam się do domu Anuvi ? Anubiiiiokmj ? Aaaa Anubisa. Haha ja i ta moja pamięć. Dotarłam tam jakoś i zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich zobaczyłam ...
I co podobało się ? Kogo Pat zobaczyła w drzwiach ?Postaram się jutro dodać 1 rozdział. Ale nie obiecuje !! bo mam dyskotekę...
Hej !!!
To mój drugi blog.Poprzedni usunęłam, ponieważ nie podobało mi się co tam pisałam... Myślę , że ten Wam się spodoba ;) Jak już zauważyliście będą to opowiadania o Peddie ,ale o zupełnie innej historii,więc czytajcie to tak, jakbyście w ogóle nie znali Tda. Będą tam jednak te same postacie ich charaktery no i Sibuna, oczywiście wraz z Wybraną . :D Dzisiaj postaram się dodać prolog.Odpowiadajcie w ankietach :***
Subskrybuj:
Posty (Atom)