Z dedykacją dla Mia♥
(Eddie)
Obudziłem się.Gdy już udało mi się wstać ubrałem się w mundurek i umyłem zęby. Usiadłem, aby pomyśleć, bo szczerze nie wiedziałem nawet gdzie jestem. Ok, jest piątek (nareszcie!!!), chyba ok. 7.10, zaraz bd śniadanie. Nagle przypomniało mi się coś. Mianowicie- zakochałem się wczoraj w dziewczynie o której wiem tylko, że mieszka w Londynie, ma 16 lat, starszego brata i siostrę bliźniaczkę no , i chodzi tutaj do szkoły. W dziewczynie, o której śniłem całą noc. Sny były ... minimum dziwne. Śniłem ,że mnie całuje, przytula, rozmawia, śmieje się ... Cały czas widziałem tylko ją. Dobra, czas się otrząsnąć. Jej rodzice wczoraj mieli wypadek. Musze jej pomóc. No nie muszę, ale BARDZO chcę. Postanowiłem że pójdę do niej teraz, przed śniadaniem i pogadam. Poszedłem pod pokój Joy i dawniej Mary. Zapukałem , a w oddali usłyszałem "proszę" wypowiedziane przez Pat.
(Patricia)
- Hej, jak się czujesz?- Zaczął Eddie wchodząc do pokoju.
- Dobrze. Ja ciebie naprawdę przepraszam ... Jestem tu pierwszy dzień, a już cię obraziłam . Nie powinnam. To przez ten wypadek. Naprawdę mi na tobie zależy.- O cholera, zagalopowałam się, kurde co teraz?- Znaczy nie zależy tylko...- Przerwał mi ....... POCAŁUNKIEM!!! Nie wierze! Jestem w
szoku. Teraz dopiero odczuwam , że go
kocham, ale to wszystko za szybko...
Udało mi się na chwilę przestać o tym myśleć. Eddie świetnie całuje. Gdy już oddałam się całowaniu , po chwili nie wiedziałam jak się nazywam. Po około 10 minutach, usłyszałam czyjeś kroki. Oderwaliśmy się z od siebie z Eddiem.
- Eddie, na razie nikt nie może się o tym dowiedzieć.
- Ale...- Zaczął.
- Eddie proszę, pogadamy później, a teraz ... do szafy. SZYBKO! - Wpakował się do szafy, a ja ledwo zdążyłam ją zamknąć. Przez drzwi weszła Joy.
-Pat, idziesz na śniadanie?
- Tak, zaraz do ciebie dojdę.- Powiedziałam, a dziewczyna kiwnęła głową i wyszła z pokoju. Otworzyłam szafę, w której siedział Eddie i na dzień dobry mnie pocałował.- Czyli?
- Czyli co? - Dlaczego mnie pocałowałeś?
- Patricio, kocham cię.- Odpowiedział a mnie zamurowało. Max miał racje że znajdę sobie chłopaka,hah. No właśnie Max... dokończę sprawę z Eddiem, a potem muszę się komuś zwierzyć, bo nie wytrzymam.- Co na to powiesz? Gdy cię zobaczyłem zakochałem się w tobie. W twoim charakterze, w sposobie życia, w tobie.- Nie mogłam więcej wytrzymać, nikt mi jeszcze nie powiedział takich miłych słów. Musiałam go pocałować. Całowaliśmy się równie długo co poprzednio.
-Kocham ciebie- Powiedziałam.-Ale ja ciebie bardziej- Spojrzałam mu w oczy. Były prześliczne. Jak morska fala...-Idziemy na śniadanie?
- Nie wiem, wole cię niż naleśniki.- Ale przysładzam... Wogle siebie nie poznaje. Może przez to że nigdy się jeszcze nie zakochałam?- Eddie muszę ci coś powiedzieć...
- Masz chłopaka? Tak myślałem.-Powiedział ze smutkiem w tych jego przepięknych oczach.
-Nie, nie mam.
- Narazie. Czemu nikt nie ma się o tym dowiedzieć?
- Eddie, nie wydaje ci się to trochę dziwne, że znamy się dopiero jeden dzień, a już się w sobie zakochaliśmy? Ja nawet nie znam imion wszystkich mieszkańców.
- Wydaje, ale życie jest dziwne, Pat. Kochamy się. Czemu nie możemy chodzić tylko ze względu na innych?- Miał racje, po co komplikuje. Przecież dobrze wiem że nie wytrzymam bez nie go ani godziny.
- Będziesz moim chłopakiem?- Spytałam niewinnie.
- Em .. nie wiem, raczej nie- Powiedział, a potem wybuchnął śmiechem. Ma tak zaraźliwy śmiech że nie mogę się powstrzymać i też się śmieje. Po długiej chwili przestajemy.- Oczywiście że będę, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Ty będziesz moją dziewczyną.
- Dobrze, głuptasie. Jak można by inaczej?
- W sumie to nie wiem.-Powiedział, a my znowu zaczęliśmy się śmiać. Po chwili spojrzałam odruchowo na zegarek.
- Eddie, jest 8:30.
- No to się trochę spóźnimy.-Przyznał Eddie.
Nie chciało nam się nigdzie iść woleliśmy pobyć razem, sami, no ale cóż musimy iść do szkoły. Wyszliśmy tak, aby nie zauwarzyła nas Trudy i poszliśmy w stronę szkoły. Powolnym krokiem nigdzie się nie spiesząc. W pewnej chwili Eddie złapał mnie za rękę. Popatrzyłam na niego a on na mnie. Czułam się wtedy wspaniale. Nawet nie wiem z jakiej przyczyny. Po prostu byłam szczęśliwa. Blondyn chyba też. Weszliśmy do klasy na drugą lekcje, tak mniej więcej o 9.15. Jak nas zobaczyli zdziwili się i to bardzo. Nie trzymaliśmy się już za ręce.
-No proszę, panno Williamson. Pierwszy dzień szkoły i już spóźniona. Możesz mi wytłumaczyć jaki jest powód twojego spóźnienia. To się tyczy, też do pana, panie Miller.- Powiedział wysoki mężczyzna, chyba dyrektor tej szkoły. My z Eddiem popatrzyliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać, na co dyro zareagował krzykiem- Nie chcecie mówić to nie !!! Dzisiaj po szkole przyjdziecie do mojego gabinetu i znajdę wam jakąś kare. A teraz siadać!
- Chyba się wnerwił - Powiedziałam szeptem do mojego chłopaka( jak ślicznie to brzmi haha), na co znowu zaczęliśmy się śmiać.
Usiedliśmy do ostatniej ławki i przez całą lekcje gadaliśmy. Co chwile ktoś na nas spoglądał- Joy, Fabian, Jerome, najczęściej, ale Amber,Nina,Mick, Alfie i Mara też często. My się z nich od czasu do czasu śmialiśmy, wyglądali przezabawnie. Dowiedziałam się od Eddiego że ma młodszą siostrę- Kate,która ma 8 lat, a mieszka tylko z mamą, bo jego ojciec zmarł kiedy miał 9 lat. Pochodzi z Kalifornii, a dokładnie z Los Angeles. Mieszka w Hollywood. Szczęściaż. Ja w zwykłym Londynie... Lubi ten sam zespół co ja- Sick Puppies, i kiedyś chodził z Niną, ale gdy przyjechał Fabian zostawiła go. Ja mu o sobie też trochę opowiedziałam, a pod koniec lekcji zapytałam się go:
- Eddie, mogę cię o coś prosić?
- No jasne, skarbie.
- Pojedziesz ze mną do szpitala, do Maxa? Nie chce tam być sama.
-Oczywiście- Objął mnie ramieniem, a wtedy wszyscy na nas popatrzyli. Nie wiem o co im chodziło, ale to było takie śmieszne że zaczęliśmy się z Eddiem dusić od śmiechu. Po chwili wkońcu zadzwonił upragniony dzwonek. Wyszliśmy na korytarz a Eddie pokazał mi moją szafkę.
- Dziękuje- Powiedziałam nagle.
- Za co?
- Za to że jesteś- Pocałowałam go w policzek.
- Tylko tu? - Powiedział z miną przybitego pieska.
- Jesteśmy w szkole...
- I co z tego?- Eddie zbliżył się do mnie i zaczął całować. Znowu mu się dałam. Zaraz wszyscy tu przyjdą i nas zauwarzą. Ale trudno. Nagle usłyszeliśmy głos tego głupiego dyrektora:
- Jesteście w szkole, a nie w jakimś zakichanym klubie dla gówniaży!- Znowu krzyczał. Czy on nie może normalnie gadać?- Oderwaliśmy się z Eddiem od siebie. Rozejrzałam się. Wokół nas na szczęście był tylko dyro.
-Spokojnie. Przecież nie robimy nic zakazanego...- Powiedział blondyn.
- Edisonie, widziałeś kiedyś żeby ktoś wymieniał między sobą ślinę w szkole?- Po tym "Edisonie" i "wymieniał między sobą ślinę w szkole" myślałam że padnę. Śmiałam się i śmiałam.
- I jestem ciekawy co na to twoi rodzice, Patricio? Spóźniasz się, całujesz z chłopakiem w szkole i wyśmiewasz dyrektora?- No właśnie rodzice. Nie mogłam dłużej. Mimo że nie obchodziłam ich wogle, kochałam ich. Wybiegłam ze szkoły, usiadłam na ławce na tyłach szkoły i się rozpłakałam.
- I jestem ciekawy co na to twoi rodzice, Patricio? Spóźniasz się, całujesz z chłopakiem w szkole i wyśmiewasz dyrektora?- Powiedział ten stary piernik. J a spojrzałem na Pat. Wydawała się bardzo smutna, a po chwili pobiegła w stronę wyjścia. "Wytłumaczyłem" z krzykiem dyrektorowi że widziałem i żeby przestał się przywalać do wszystkiego i pobiegłem tam gdzie Patricia. Zauwarzyłem ją na ławce siedziała i płakała.
- Pat, co się stało?- Nie odpowiadała tylko popatrzyła na mnie- Mogę ci jakoś pomóc?
- Tak, przytul mnie.- Powiedziała. Przytuliłem ją i siedzieliśmy chyba tak z 20 minut. Pat się już uspokoiła więc ponowiłem moje pytanie.
- Powiesz mi, co się stało?
- Bo moich rodziców już ... nie ma.
Zatkało mnie.......
I co? Zadowoleni z rozdziału? Mam niadzieje że tak. Sory że tak szybko ich połączyłam ale nie mogłam już wytrzymać... Od dzisiaj do każdego rozdziału bd min. 1 gif i 1 obrazek ;) Nie mówię kiedy next bo sama nie wiem może być w czwartek a może być za dwa tygodnie.. ;/ OK ja spadam ;*** czekam na komy. I dla zainteresewanych moje gg:49579755